niedziela, 8 czerwca 2014

Nieudane egzekucje kary śmierci

John Louis Evans



John Louis Evans był notorycznym przestępcą. Sam przyznał się do ponad trzydziestu rabunków, dziewięciu porwań i dwóch wymuszeń. 5 stycznia 1977 roku posunął się do najgorszego. Wraz ze swoim wspólnikiem zabili właściciela sklepu w Alabamie, który chcieli obrabować. 

Niedługo później przestępcy zostali schwytani. Evans nie przejawiał żadnej skruchy. Co więcej, odgrażał się, że gdy wyjdzie z więzienia, zabije ponownie, w tym członków ławy przysięgłych. Został skazany na karę śmierci. 

22 kwietnia 1983 roku 33-latek siadł na krześle elektrycznym, które nie było używane od 1965 roku, gdyż obowiązywało moratorium na wykonywanie wyroków. 

Około godziny 20.30 otrzymał pierwszą dawkę prądu. Trwało to 30 sekund. Z elektrody, przyczepionej do lewej nogi Evansa, zaczęły lecieć iskry i pojawiły się płomienie. Dym i iskry pojawiły się również nad głową skazańca. Niedługo potem zaczęło płonąć jego ubranie. Po sali rozszedł się smród spalenizny. Lekarze orzekli jednak, że mężczyzna wciąż żyje. 

Wtedy przez kable popłynęła kolejna dawka prądu. Jednak i ona nie spowodowała śmierci. Po drugiej próbie adwokat zadzwonił do gubernatora Alabamy. Powołując się na konstytucję, która zabrania stosowania "okrutnych i wymyślnych kar" poprosił o ułaskawienie. Przedstawiciel władzy nie zgodził się. Po otrzymaniu trzeciej wiązki prądu, Evans zmarł.



Dennis McGuire



Mężczyzna, skazany za gwałt i zabójstwo, po wstrzyknięciu trucizny początkowo pozostawał nieruchomy. Po pięciu minutach nagle zaczął wydawać głośne dźwięki sapania i prychania przypominającego chrapanie. Trwało to przez kolejne 10 minut. W tym czasie jego brzuch wznosił się i opadał, jak w konwulsjach. Zgon stwierdzono dopiero po ponad kwadransie od podania trucizny. 

Śmierci w męczarniach nie zapobiegli adwokaci McGuire'a, którzy bezskutecznie wskazywali, że istnieje ryzyko, iż nowa mieszanka użyta w zastrzyku zada skazanemu ogromne cierpienie: będzie dusił się w bólach i przerażeniu. Użyto bowiem, po raz pierwszy w USA, nowej mieszanki leków: midazolamu i hydromorfonu.



Willie Francis



Miał zaledwie 16 lat, gdy od sądu usłyszał, że niedługo zostanie pozbawiony życia. Skazany nastolatek w ten sposób miał być ukarany za zabójstwo właściciela apteki, u którego pracował. Proces był kontrowersyjny, bo istniał szereg wątpliwości, co do winy chłopca. Mimo tego, ława przysięgłych, złożona wyłącznie z dwunastu białych, skazała niepełnoletniego Murzyna na najgorsze. 

Pierwsza próba zgładzenia chłopca odbyła się 3 maja 1946 roku. 17-latek został rażony prądem na krześle. W pewnym momencie zaczął krzyczeć: "przestańcie, dajcie mi oddychać!". Nastolatek przeżył własną śmierć.

W tym przypadku zawinili kaci, którzy prawdopodobnie byli pijani i źle umocowali krzesło. Nieskuteczne zabójstwo w imię prawa zostało zakończone niepowodzeniem, a nastolatek wrócił od celi. 

Po cierpieniach, jakie przeszedł Francis, jego adwokat wniósł apelację do sądu najwyższego. Argumentował, że ponowna egzekucja jest "karą okrutną i wymyślną", a taka jest zabroniona przez piątą poprawkę do konstytucji. 

Na nic zdała się jednak interwencja adwokata młodego zabójcy. Nowy termin wyznaczono na 9 maja 1947 roku. Tym razem przebiegła poprawnie i skazaniec zmarł.

Romell Broom




Romell Broom został skazany na karę śmierci za zgwałcenie i zamordowanie 14-letniej Tryny Middleton. Termin egzekucji wyznaczono na 16 września 2009 roku. Tego dnia Broom został przetransportowany do więzienia w Ohio (USA), gdzie znajduje się cela śmierci.

Skazany wydał się być już pogodzony ze swoim marnym losem. Nie stawiał oporu i był dość spokojny. Problemy pojawiły się za to ze strony organizatorów. Technicy medyczni, asystujący przy egzekucji nie potrafili odnaleźć żył, które byłyby odpowiednie do włożenia wenflonu. Poszukiwania trwały prawie dwie godziny. 

Sam Broom włączył się w poszukiwania i współpracował ze swoimi katami. Pocierał ręce i wskazywał potencjalne miejsce wkucia. W końcu skazaniec tego nie wytrzymał. Schował twarz w dłonie i rozpłakał się, a egzekucję odłożono. Kolejna próba miała odbyć się po tygodniu. Adwokat przestępcy złożył jednak apelację. Mężczyzna wciąż przebywa w więzieniu.

Allen Lee Davis



Allen Lee Davis był okrutnym zabójcą. Nie miał litości dla ciężarnej mieszkanki Jacksonville w stanie Floryda oraz jej córek: 9-letniej Kristiny i 5-letniej Katherine. Brutalnie je zamordował. Jego okrucieństwo było tak potworne, że sędziowie niemal jednogłośnie wydali werdykt najsurowszej kary. 

Egzekucję wyznaczono na rok 1990. Stan Floryda posiadał wtedy zaledwie jedno krzesło, które zostało zbudowane jeszcze w latach 20. Wcześniej dwukrotnie odbyły się na nim dwie nieudane egzekucje. Skazańcy niemal płonęli na oczach wszystkich przybyłych do sali śmierci. Mimo tego, że postulowano już wtedy o zastąpienie go zastrzykiem z trucizną, ówczesny gubernator nie podpisał aktu, który wprowadziły tę metodę wykonywania wyroków. 

Zgodnie z wcześniejszymi obawami, egzekucja Davisa nie odbyła się bez problemów. Skazany, który nie bez kozery miał przydomek "Tiny", musiał przyjąć aż trzy dawki rażenia prądem, by umrzeć. Zebrani w sali egzekucyjnej ludzie musieli patrzeć na krwawiącego mężczyznę, który przeżywał męczarnie. 

Jeden z sędziów opublikował drastyczne zdjęcia, jakie wykonano podczas rażenia prądem. Rozpisywano się wtedy nie o egzekucji, a o "śmiertelnych torturach na krześle elektrycznym". Naciski opinii publicznej i ekspertów sprawiły, że zniesiono tę metodę i wprowadzono zastrzyk z trucizną (do dziś w stanie Floryda skazańcy mogą jednak wybrać rodzaj egzekucji).

Jose Martinez



26 lipca 1997 roku Jose Martinez High wraz ze swoimi dwoma wspólnikami napadli na stację benzynową w Georgii (USA). W środku znajdował się sprzedawca, któremu pomagał 11-letni pasierb. Bandyci najpierw obrabowali kasę, a później porwali mężczyznę i dziecko. Wywieźli ich w odludne miejsce i terroryzując pistoletami, kazali im położyć się twarzą do ziemi. Wtedy High pociągną dwukrotnie za spust.11-latek zmarł na miejscu. Starszy mężczyzna, mimo odniesionych obrażeń, przeżył. 

W grudniu 1978 roku High został skazany za morderstwo, porwanie, usiłowanie zabójstwa i napad z bronią w ręku. Egzekucja została przeprowadzona w październiku 2001 roku i trwała ponad godzinę. Sanitariusz przez 39 minut próbował odnaleźć odpowiednią żyłę skazańca. W końcu medycy zdecydowali się na zrobić nacięcie w okolicach klatki piersiowej. Następnie zaczęli podawać śmiertelne substancje. 

Wydawało się, że już teraz wszystko będzie przebiegało spokojnie. Skazaniec nie stracił jednak przytomności. W pewnym momencie przekręcił swoją głowę w lewo i wykrzyczał coś, co było kompletnie niezrozumiałe dla świadków. Wciąż miał otwarte oczy, potem ziewnął i otworzył usta, jakby chciał znów coś powiedzieć. Był to jednak niemy krzyk, bo Martinez w tym momencie zmarł...

Christopher Newton



Christopher Newton za kratki trafił za włamanie do domu swojego ojca i próbę kradzieży. Wraz ze swoimi współwięźniami z celi grywał często w szachy. Niestety nie był dobrym zawodnikiem. Często denerwował się z powodu swoich porażek. W 2001 roku jego porywczość i agresja osiągnęła apogeum. Po kolejnej przegranej zadusił gołymi rękoma swojego 27-letniego kolegę z celi. 

Podczas procesu obrońcy postulowali, by Netwon został poddany specjalistycznym badaniom psychiatrycznym. Mężczyzna prawdopodobnie był niepełnosprawny umysłowo, a prawo w stanie Ohio zabrania karania śmiercią osoby upośledzone. Sąd jednak nie przychylił się do prośby adwokatów Newtona. 

To nie były jedyne kontrowersje wokół jego osoby. Netwon był otyły. Podczas wykonywania egzekucji sanitariusze mieli problemy ze znalezieniem żył. Wykonali nawet kilka nakłuć, ale żadne nie pozwalało na umieszczenie wenflonu. 

Egzekucja, która zazwyczaj nie trwa dłużej niż 20 minut, zajęła ponad dwie godziny. Wykonanie wyroku tak się przedłużyło, że po kilkudziesięciu minutach skazanemu pozwolono wyjść nawet do toalety!

Tom Ketchum



Tom Ketchum był członkiem miejskiego gangu i notorycznym złodziejem, bardziej znanym pod przydomkiem Black Jack. Przez kilka lat bezkarnie działał na terenie całego Teksasu (USA). W sierpniu 1899 roku został schwytany przez policję. Po procesie ławnicy skazali go na karę śmierci. 

Egzekucja odbyła się dwa lata później w Clayton (Nowy Meksyk). Wyroki wykonywano wtedy poprzez powieszenie. Niewiele wiedziano o tej metodzie, a komplikacje zdarzały się bardzo często. Głownie z powodu nieodpowiedniej długości sznura do wagi skazańca. Gdy był za krótki, przestępca umierał w męczarniach poprzez uduszenie. 

W przypadku Ketchuma - sznur był za długi. Ponadto, w czasie oczekiwania na egzekucję, skazaniec znacznie przytył. Gdy zapadnia została uruchomia, głowa mężczyzny została odcięta!

Ángel Nieves Díaz



Portorykański skazaniec dostał najwyższy wyrok za napaść na klub ze striptizem, jakiej miał się dopuścić wraz z kolegami i zastrzelenie kierownika klubu. Mężczyzna do samego końca utrzymywał, że jest niewinny. - Stan Floryda zabija niewinnego - mówił przed śmiercią. 


Egzekucja trwała prawie godzinę. Po pierwszym wstrzyknięciu śmiertelnego zastrzyku, Díaz nadal się poruszał. Mrużył oczy i krzywił się, próbując otworzyć usta. Oblizywał wargi, dmuchał i usiłował coś powiedzieć. Trzeba było podać kolejną dawkę leku. 

Początkowo władze więzienia twierdziły, że egzekucja nie poszła zgodnie z planem, przez chorobę wątroby, na jaką miał cierpieć skazany. Jednak lekarz sądowy, dr William Hamilton, stwierdził po przeprowadzonej sekcji zwłok, że wątroba Díaza był nieuszkodzona. Okazało się, że kaci wbili igłę w tkanki miękkie a nie żyły. Dwa dni po egzekucji, gubernator Jeb Bush zawiesił wszystkie egzekucje w stanie Floryda i powołał komisję, która miała rozważyć "humanitarność i konstytucyjność" śmiercionośnych zastrzyków.

Emmitt Foster



Mężczyzna, skazany za napaść i zabójstwo członka drużyny sportowej, do końca utrzymywał, że jest niewinny. - Mam żal do systemu prawnego, bo nie popełniłem tego konkretnego morderstwa - mówił skazaniec przed śmiercią. 

Jego egzekucję przeprowadzono za pomocą śmiercionośnego zastrzyku. Trwała jednak ponad 30 minut. Najpierw, po około siedmiu minutach od wstrzyknięcia substancji, egzekucję wstrzymano, bo chemikalia przestały płynąć. Foster tracił oddech i miał konwulsje. Żaluzje zostały zasłonięte, by świadkowie nie widzieli tego przerażającego obrazu. Odsłonięto je ponownie po ponad 30 minutach i ogłoszono, że Foster nie żyje. 

Śmierć skazańca była długotrwała i bolesna, bo (jak tłumaczył koroner), skórzane paski, którymi przywiązano go do noszy, zawiązano zbyt ciasno. Uniemożliwiło to swobodny przepływ krwi w jego organizmie.










Brak komentarzy:

Prześlij komentarz